
„To podróż daje nam szczęście, nie jej cel.„
Dan Millman
Ahoj!
Dziś urodziny naszego kolegi – Andrzeja Placka, pabianiczanina, wieloletniego członka Klubu, który z tęsknoty za wielką przygodą zdecydował się w 2016 roku wyruszyć w rejs dookoła świata śladami poznanego w Dakarze Leonida Teligi. To niezwykłe spotkanie wspomina następująco:
„9 stycznia 1969 roku, około godziny 22 wracałem ze spaceru i zobaczyłem za naszym statkiem jacht żaglowy i doznałem szoku, to „Opty„! Wpakowałem się na burtę bez etykiety żeglarskiej, czyli bez zaproszenia. W kabinie siedziały trzy osoby w tym jeden z wielką brodą, to był Leonid Teliga. W chwilę po mnie wpakowała się prawie cała młoda załoga z wielkim krzykiem TELIGA!
Kapitan „Emilii Gierczak„ zadysponował, że „Opty„ stanie burtą do „Emilci„, jak pieszczotliwie nazywaliśmy nasz statek szkoleniowy. No i Teliga został porwany przez kadrę oficerską. Na drugi dzień było golenie i strzyżenia zarośniętego żeglarza. Zrobiono parę zdjęć, ale niestety zachowało się tylko jedno, reszta zaginęła. Zdjęcie to jest zamieszczone w książce „Samotny rejs Opty„, ale na nim jestem odkręcony tyłem. Już wtedy zakiełkowała we mnie myśl, że może ja kiedyś też tak popłynę. Teligę zainspirował Joshua Slocum i książka o jego rejsie rozbudziła wyobraźnię. A mnie zainspirował Teliga i widok jego długiej brody, która świadczyła o długim pobycie na morzu. Właśnie wówczas pobił rekord najdłuższej samotnej żeglugi oceanicznej – 165 dni. Podczas pierwszego etapu mojego rejsu, z Anglii do Hiszpanii, również dorobiłem się takiej brody. Przez wiele lat szczyciłem się i szczycę się nadal, że miałem przyjemność osobiście poznać tego wielkiego człowieka. Od tego spotkania upłynęło wiele lat, ale w końcu i mnie udało się wypłynąć w wielki rejs…„
Wiele rejsów spędził na jachcie „Kliwer”, który dobrze znany jest nam, pabianickim żeglarzom.
„Dużo żeglowałem po Krainie Wielkich Jezior Mazurskich. Z pięcioma znajomymi mieliśmy drewnianą, kabinową łódkę „Kliwer”. Łódka ta podobnie jak moja „Tiggy” miała dusze.„
Czytaj Dalej